Gdy "stuknęła" mi czterdziestka , to nachodziły mnie takie myśli, że to już koniec młodości i względnie gładkiej skóry, tylko z roku na rok będzie więcej zmarszczek na twarzy i szyi. Niestety to prawda, że skóra nie jest już tak sprężysta mimo, że się ćwiczy, biega, jeździ rowerem, używa różnych kremów i balsamów.
Jak się ma 20 lat to nie przychodzą takie rzeczy do głowy. A czas powoli robi swoje. Moja koleżanka też tak twierdzi, że gdy 4 z przodu, to wszystko nabiera nieco innych kształtów, dosłownie i w przenośni. Żeby więc dobrze wyglądać i dobrze się czuć trzeba włożyć więcej starań. Ale też, żeby nie było, że same minusy i smutasy, wiek ten ma wiele dobrych stron. Uważam, że do tego czasu można już zaakceptować swoje różne mankamenty, nauczyć się je tuszować, a pokazywać to co jest ładne, co nam się podoba. Myślę, że "czterdziestka " uświadamia nam co jest dla nas ważne, co już mamy, na co nas stać i co możemy jeszcze zrobić. To jest taka pewność siebie, "dojrzałość przychodzi z wiekiem", jak to mówią. Tak mnie naszło na takie rozważania. Każdy kiedyś będzie miał 30, 40, 50, 60...80 lat. Miło się ogląda zdjęcia modowe, gdzie są młode, piękne dziewczyny. Na nich ciuchy wyglądają inaczej. Ale miło też zobaczyć zadbaną, szykowną kobietę 40 plus i więcej. W późniejszych latach trzeba się już nieraz zastanowić co do mnie pasuje. Bo wszystko musi mieć jakąś formę. Ma być ciekawie, interesująco, młodzieńczo. I na pewno każdej z nas będzie miło, jak usłyszy, że ładnie wygląda, bez względu na to ile ma lat. Mówmy więc sobie miłe słowa. To są takie małe promyki słońca, każdemu potrzebne na co dzień.